Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 54
Pokaż wszystkie komentarzeASO motocyklowe może być tak samo denne jak samochodowe. W minionym roku 2010, odwiedziłem ASO w pewnym mieście. Moje moto gasło na niskich obrotach a na silnik lalo się paliwo, z wężyka odpływowego gaźników. Panowie Mechanicy wymienili mi olej , wyregulowali gaźniki i stwierdzili,że ustawiłem pokrętło kranika paliwa na PRIV i w ten sposób zalałem" wszystko co się dało". Tego," co się dało i co zalałem", nikt mi nie wyjaśnił. Po dwóch dniach odebrałem moto. Zapłaciłem 500 pln-ów i wróciłem do domku. Kolejnego dnia rano... to samo. Gaśnie i "pluje paliwem".Dzwonię do serwisu i słyszę, że pewnie wiesza się zawór iglicowy pływaka.Należy go oczywiście wymienić. Ma się rozumieć to oczywiście moja wina. W finale , zawlokłem moto do poleconego przez znajomych mechanika. Ci sami znajomi twierdzili, że jestem wariat oddając sprzęta do ASO. Jak się okazało, przyczyną były świece. Jedna nie paliła wcale a druga ledwo ledwo. Aby było ciekawie w innym serwisie ASO, sezon wcześniej, zapłaciłem za orginalne NSK a założyli mi chińskie odpowiedniki... Po wymianie świec moto ożyło i kręciło bez problemów calutenki skończony niestety już sezon. Miestety jeśli oddajemy nasze maszynki do ASO, to powinniśmy znać się na ich naprawianiu aby te ASO móc kontrolować.
OdpowiedzBrak odpowiedzi do tego komentarza